ASHA : Jonathan Swift (1667–1745)

https://www.remigiuszkurczab.pl/aspergeraut.php

Twarz Swifta ma naturalną surowość, której nawet uśmiech nie jest w stanie złagodzić, a jego największa radość sprawia, że jest spokojny i pogodny. Kiedy był zły, ta naturalna surowość stawała się przerażająca. Trudno sobie wyobrazić spojrzenia czy rysy twarzy, które niosły ze sobą więcej grozy i surowości. (Lord Orrery)

Czy Jonathan Swift, autor „Podróży Guliwera” i innych klasyków języka angielskiego, mógł cierpieć na zespół Aspergera? Fitzgerald  potwierdza, że Swift spełnia większość powszechnie stosowanych kryteriów diagnostycznych. Była jego obsesja na punkcie ćwiczeń fizycznych, zaabsorbowanie czystością osobistą i jej skrajnym przeciwieństwem, brudem, a także zamiłowanie do robienia list. Swift był znanym gadułą, któremu udało się zdominować każdą rozmowę swoim przebłyskiem grzeczności. Stanowczo twierdził, że nikt nigdy nie powinien mieć nad nim władzy: „Moc stopienia jego panowania nad sobą, moc wyrządzania krzywdy”. Nikt nie może być człowiekiem. Mówiono, że jest cieplejszym przyjacielem, ale pod warunkiem, że jego przyjaciele będą częścią niego samego. Zaanektował innych, zamiast ich przyciągać. Swift był kłótliwym geniuszem, człowiekiem o intensywnych reakcjach, narastającym w gniewie. To wszystko się sumuje. Swift urodził się 30 listopada 1667 r. w Dublinie. Jego ojciec, również Jonathan, był ubogim prawnikiem, piastującym urząd zarządcy King’s Inns w Dublinie. Jego matka Abigail (z domu Erick) urodziła dwoje dzieci; najstarsza była córką Jane, urodzoną na krótko przed nagłą śmiercią Jonathana seniora. Nasz Jonathan’s English , pielęgniarka, która go bardzo lubiła, musiała wrócić do domu i zabrać chłopca ze sobą wkrótce po swoich pierwszych urodzinach, nie mówiąc o tym owdowiałej matce. Wkrótce jego matka wraz z córką Jane wróciła do rodziny w Leicester, zostawiając syna w Irlandii pod aopieką wujka Ameda Godwina. Zatem nie tylko nie miał ojca, ale był w dużej mierze oddzielony także od swojej matki. Chorowitego dziecka Jonathana wychowywał głównie Godwin i inni członkowie rodziny jego zmarłego ojca. Po ukończeniu szkoły w Kilkenny College, w wieku piętnastu lat rozpoczął naukę w Trinity College w Dublinie. Jako student był kłopotliwy i buntowniczy, często krytykowany za niewłaściwe zachowanie. Po ukończeniu studiów przez pewien czas kontynuował naukę w Trinity College, a następnie, mając już dwadzieścia lat, dołączył do swojej matki w Anglii. Tam Swift znalazł patrona w osobie zdolnego emerytowanego dyplomaty SirWilliama Temple’a, którego ojciec był bliskim przyjacielem wuja Swifta Godwina. Temple zainstalował Swifta w Moor Park, swojej wiejskiej siedzibie w Surrey. Według historyka Macaulaya: „Temple nie wyobrażał sobie, że za szorstką powierzchownością osoby zależnej kryje się geniusz równie dobrze nadający się do polityki i literatury, geniusz, którego przeznaczeniem jest wstrząsnąć wielkimi królestwami, wywołać śmiech i wściekłość milionów oraz pozostawić ku pomnikom potomności, które mogą zniknąć tylko wraz z językiem angielskim.” „Wulgarne” może nie jest właściwym słowem, ale w Swifcie było coś nieprzyjemnego. Był prosto zbudowany i solidnie zbudowany, miał wysokie wypukłe czoło, mocno zakrzywiony nos i małe, dobrze ukształtowane usta. Jego oczy były wyraziste, wypukłe i jasnoniebieskie, pod krzaczastymi brwiami. Kiedy Swift przebywał w Moor Park, Sir William powierzył mu misję, która zabrała go do Londynu, gdzie odbył rozmowę z królem. Co charakterystyczne, podróż odbył pieszo, po prawie pięćdziesiąt mil w każdą stronę. Teraz myślał o wyjeździe do Oksfordu, aby uzyskać stopień magistra, ale kiedy tam dotarł, zmienił zdanie i zamiast tego zdecydował się pojechać do Irlandii i przyjąć święcenia kapłańskie. Kiedy to osiągnął, został skierowany do mało znanej parafii wiejskiej w pobliżu Belfastu ale wkrótce zrezygnował i wrócił do Moor Park, gdzie pełnił funkcję sekretarza SirWilliama. Większość następnych dziesięciu lat poświęcił na naukę, aż dziesięć godzin dziennie, ale co dwie godziny przerywał pracę, aby biegać w górę i w dół pobliskiego wzgórza, pokonując około pół mili w sześć minut. Przez całe życie aktywność fizyczna była obsesją Szybkiego, który nieustannie protestował, twierdząc, że bez chodzenia i jazdy nie mógłby w ogóle istnieć. To właśnie w tym okresie napisał Bitwę na książki i większą część swojego pierwszego arcydzieła, Opowieść o wannie, słynną satyrę prozatorską na korupcję w religii i nauce, choć dzieła te zostały opublikowane dopiero kilka lat później. W jego dłoni trzyma także ciekawą listę postanowień, zatytułowaną „Kiedy dorosnę”, która brzmi:

Nie ożenić się z młodą kobietą.

Nie dotrzymywać młodym towarzystwa, chyba że sami tego pragną.

Nie należy być zirytowanym, posępnym czy podejrzliwym.

Nie gardzić obecnymi sposobami, sprytem, modą lub ludźmi,

lub Wojna i c.

Nie lubić dzieci i nie pozwalać im zbliżać się do mnie.

Nie opowiadaj w kółko tej samej historii tym samym Ludziom.

Nie być chciwym.

Nie zaniedbywać przyzwoitości i czystości, w obawie przed popadnięciem w złośliwość.

Nie należy być zbyt surowym wobec młodych ludzi, ale dać ulgę ich młodzieńczym szaleństwom i słabościom.

Nie wolno ulegać wpływom ani słuchać złośliwie gadających Sług i innych osób.

Nie być zbyt wolnym od rad i nie sprawiać kłopotu nikomu poza tymi, którzy tego pragną.

Nie żebym mówił dużo, ani o sobie.

Nie żebym się przechwalał moją dawną urodą, siłą czy przychylnością Ladyes & cd.

Nie słuchać pochlebstw i nie wyobrażać sobie, że może mnie pokochać młoda kobieta.

Nie po to, żeby być pozytywnym i opiniotwórczym.

Nie nastawiać się na przestrzeganie wszystkich tych Zasad, w obawie, że nie będę przestrzegał żadnego.

(Swift 1897)

Swift bardzo lubił robić listy. Być może ta, datowana na 1699 r., odzwierciedla jego obserwacje dotyczące Sir Williama w starszym wieku, ale wydaje się, że pierwsza i piąta uchwała odnoszą się bardziej do samego Swifta. Po śmierci Temple’a okazało się, że w jego testamencie Swift, oprócz pozostawienia mu pieniędzy, został wyznaczony na wykonawcę literackiego. W związku z tym Swift zredagował i opublikował wspomnienia Sir Williama, co wywołało niezadowolenie siostry Temple, Lady Giffard, która przekazała swoją irytację wpływowym znajomym, wyrządzając mu trwałą krzywdę. Swift musiał zabezpieczyć sobie życie i zdecydował, że w Irlandii jego szanse na awans będą większe. Tam po kilku rozczarowaniach został powołany do parafii Laracor, niedaleko starożytnego miasta Trim, do której dodano prebendę katedry św. Patryka. Po zainstalowaniu się w swoim mieszkaniu wyruszył do Anglii, co było pierwszą z serii długich wizyt w ciągu następnych siedmiu lat. Jednym z jego głównych osiągnięć w tym okresie było ukończenie i publikacja Opowieści o wannie. Pod koniec życia, gdy nie był już w doskonałej kondycji umysłu, Swift przewracał strony egzemplarza i mamrotał: „Dobry Boże, jakiego geniusza miałem, kiedy pisałem tę książkę”. Lady Giffard miała towarzyszkę i gospodynię o imieniu Bridget Johnson, której córka Esther (Hetty) miała stać się, podobnie jak Stella, najważniejszą kobietą w życiu Swifta. Estera była uderzająco podobna do Temple, której mogła być naturalnym dzieckiem. SirWilliam pozostawił pani Johnson majątek, który umożliwił jej opuszczenie Moor Park i zamieszkanie z córką w pobliskim Farnham. Po powrocie do Irlandii w 1701 r. Swiftowi towarzyszyła córka i jej opiekunka, którzy osiedlili się w Dublinie, natomiast Swift wrócił do Anglii. Szybki miał od natury najwyższy dar, nieodparty urok w stosunkach osobistych, który przyciągał przychylność i pożądanie kobiet, dla których jego zachowanie było zawsze mieszanką tyranii i pieszczot. W późniejszych latach co roku wydawał edykt nakazujący wszystkim paniom dokonywanie pierwszych postępów. W Dzienniku często wspomina panią Vanhomrigh, wdowę po holenderskim kupcu, która podążyła za Wilhelmem III do Irlandii i dzięki temu stała się bogata. Córka pani Vanhomrigh, Esther, którą nazywał Vanessą, zakochała się w nim po śmierci matki, ale Swift nie reagował. W 1710 r. Swift został dziekanem kościoła św. Patryka; dekanat stał się jego domem w Dublinie. Zaczął zdawać sobie sprawę, że nigdy nie wzniesie się wyżej w Kościele. Listy, które pisał do Estery z Anglii między wrześniem 1710 a czerwcem 1713 roku, tworzą słynny Dziennik do Stelli. Posługują się dziecinnym „językiem”, którego używał wyłącznie w rozmowach i korespondencji ze Stellą; jego ulubionym imieniem dla niej było Poppet, dla siebie Presto (po włosku jerzyk). Znajdujemy w nich fascynujące szczegóły dotyczące codziennego życia Swifta w Londynie w ostatnich latach panowania królowej Anny. Zaangażowanie Swifta w polityczne pandemonium lat węża znalazło swój punkt kulminacyjny w jego wielkiej broszurze „Postępowanie aliantów”, w której potępiał wyniszczającą wojnę, która trwała od 1701 r. Śmierć królowej Anny w 1714 r. zmiotła torysowskich przyjaciół Swifta ze stanowiska; aby zabezpieczyć swój dekanat, pospieszył z powrotem do Irlandii, swojego miejsca zamieszkania i wygnanie. Chociaż nie znosił, gdy nazywano go Irlandczykiem, w nadchodzących latach był gorliwym propagatorem spraw irlandzkich w Londynie. Wkrótce znowu znalazł się w Anglii, mieszkając spokojnie na plebanii starego przyjaciela w Upper Letcombe w Berkshire, próbując zapomnieć o polityce. Pojawiły się jednak problemy w jego sprawach osobistych. Vanessa zaczęła podejrzewać, że Swift potajemnie poślubił Stellę. Doszło do pewnego rodzaju konfrontacji, po której Vanessa skarżyła się na jego „zabójcze słowa” i „okropne spojrzenie, które ją ogłupiało”. Niedługo potem zmarła. Około 1720 r. Swift rozpoczął pracę nad Podróżami Guliwera, swoim drugim arcydziełem, które ukazało się w 1726 r. Książka odniosła natychmiastowy sukces i zajęła miejsce jednej z klasyków języka angielskiego. Tymczasem stan zdrowia Stelli podupadał, a kiedy zmarła na początku 1728 roku, Swift stracił swojego najdroższego i najbardziej intymnego towarzysza. Potem już nigdy więcej nie opuścił Irlandii. „Uważam, że żaden człowiek nie jest całkowicie nieszczęśliwy” – powiedział – „chyba że zostanie skazany na życie w Irlandii”. Wykazywał coraz większe oznaki rozkładu. Jego temperament stał się ponury. Czytanie sprawiało mu trudności, ponieważ stał się dalekowzroczny i nie chciał nosić okularów. Swój czas wypełniał nadmiernymi ćwiczeniami. Niektóre z wierszy skatologicznych, które opublikował mniej więcej w tym czasie, ukazują chorobliwe rozpamiętywanie brudu, które było niestety charakterystyczne. Szybki był niezwykły ze względu na skrupulatną czystość osobistą, ale wydaje się, że dręczył się tym, co go odrażało. W Podróżach Guliwera bohater powracający po pięciu latach mówi, że:

gdy tylko wszedłem do domu, żona wzięła mnie w ramiona i pocałowała; w którym nie byłem przyzwyczajony do tego dotyku przez tyle lat wstrętne zwierzę, zemdlałem prawie na godzinę… Nie mogłem znieść mojej żony i dzieci w mojej obecności, sam ich zapach był nie do zniesienia. (Swift 1933)

Przez całe życie Swift miał słabą pamięć, która pogarszała się wraz z wiekiem. Od wczesnej młodości cierpiał także na nawracające napady zawrotów głowy, które nie dawały mu spokoju przez kolejne lata. Przyczyną tego były zawroty głowy błędnika, czyli zespół Ménière’a. Choroba atakuje ucho wewnętrzne, powodując głuchotę, zawroty głowy lub jedno i drugie. Może rozpocząć się w różnym wieku, bez ostrzeżenia, i pojawia się w postaci nawracających zaklęć, które w miarę starzenia się ofiary mogą stawać się coraz bardziej nieprzyjemne i długotrwałe. Osoby cierpiące na tę przypadłość mogą mieć gwałtowne napady wymiotów; często odczuwają zawroty głowy, aby wstać, a czasami tracą słuch. Dziś jako środek łagodzący przyjmują codziennie przepisane tabletki na chorobę morską i zwykle nie mają już żadnych dalszych problemów. Swift często skarżył się na słabą pamięć, głuchotę i napady mdłości, ale nadchodziło najgorsze. Krótko przed swoimi siedemdziesiątymi piątymi urodzinami cierpiał na gorączkowe i bolesne zapalenie oczodołu zwane zapaleniem tkanki łącznej oczodołu. Popadł w taki upadek, jaki może wywołać uszkodzenie mózgu związane z arteriosklerozą mózgu. Nagle zaczął mieć ogromne trudności z wyrażaniem siebie i rozumieniem innych. Przez ostatnie trzy lata swojego życia Szybki wydał tylko kilka, rzadkich, niezwiązanych z sobą okrzyków. Jego objawami była afazja ruchowa, niemożność mówienia, zwykle połączona z pewną niemożnością rozumienia mowy. Osoby w tym stanie często potrafią wydawać emocjonalne okrzyki, ale nie mogą formułować zdań. Pod koniec 1738 roku Swift nie był już w pełni odpowiedzialny za swoje czyny. Nie miało to nic wspólnego z psychozą, szaleństwem, szaleństwem czy imbecylem. Jednak najwygodniejszym sposobem obrony samotnej osoby starczej przed różnego rodzaju wyzyskiem było ogłoszenie szaleństwa, więc przyjaciele Swifta podjęli niezbędne kroki. Jonathan Swift zmarł 19 października 1745 roku w wieku siedemdziesięciu ośmiu lat i został pochowany o północy w katedrze św. Patryka, obok grobu swojej ukochanej Stelli. Epitafium, które dla siebie napisał, przetłumaczone na język angielski, brzmi:

Tu spoczywa ciało Jonathana Swifta D.D. Dziekan tego kościoła katedralnego. Gdzie gniewne oburzenie nie jest już w stanie rozdzierać jego serca. Idź do przechodnia i naśladuj, jeśli potrafisz, tego, który poświęcił się całkowicie sprawie Wolności. Zmarł 19 października 1745. Miał 78 lat.

Był człowiekiem dumnym i władczym, skazanym na zależność od słabszych ludzi; cierpiący aż do końca średniego życia z powodu nadziei odroczonej i zmuszonej do zjedzenia serca na wygnaniu. W dobrym humorze i w miłym towarzystwie potrafił być zarówno dowcipny, jak i żartobliwy; ale jego humor zawsze miał sardoniczny odcień i rzadko, jeśli w ogóle, śmiał się. Jego zabawa zawsze mieszała się z pogardą i nie był w stanie litować się nad swoimi ofiarami. Jeśli jego oczy otworzyła osobista niechęć, najwyraźniej widział naprawdę złą stronę swoich wrogów; jego oburzenie było równie szczere, co intensywne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *