„Epidemia autyzmu”

https://www.remigiuszkurczab.pl/aspergeraut.php

W mediach donoszono o rosnącej liczbie przypadków autyzmu, a termin „epidemia” pojawiał się w niejednym nagłówku artykułu: „Czy epidemia autyzmu to mit?” ; „Naukowcy kwestionują twierdzenia o gwałtownym wzroście autyzmu” (Derbyshire i Brahic 2002); oraz „Ignorowanie epidemii autyzmu” . Osoby w oczach opinii publicznej donoszą podobnie. „Mamy na karku epidemię autyzmu” – oświadczył w 2001 roku Dan Burton, przedstawiciel stanu Indiana. Iskrą w kwestii epidemii autyzmu był raport z 1999 r. sporządzony przez Kalifornijski Departament Usług Rozwojowych, który odnotował 273-procentowy wzrost liczby dzieci z ASD trafiających do regionalnych ośrodków leczenia w ciągu 11 lat (Departament Usług Rozwojowych 1999). ). Od czasu raportu z 1999 r. przeprowadzono szereg naukowo przeprowadzonych badań epidemiologicznych oceniających częstość występowania i wskaźniki zachorowalności na autyzm. (Częstość występowania to liczba osób cierpiących na dane zaburzenie w populacji w danym czasie, natomiast współczynnik zapadalności wskazuje liczbę nowych przypadków w danym okresie). Badania te wskazują, że obecne szacunki dotyczące częstości występowania autyzmu wynoszą około 1 na 110 dzieci. Liczba ta stanowi ogromny wzrost w stosunku do szacunków sprzed lat 90. XX wieku. Poprzednie szacunki mówiły o około 1 na 2500 osób. Istnieje wiele czynników, które komplikują, że niemożliwe jest porównanie aktualnej szacunkowej częstości występowania choroby wynoszącej 1 na 110 dzieci z diagnozą z poprzednią szacunkową częstością występowania tej choroby wynoszącą 1 na 2500, obowiązującą od wielu lat. Należą do nich zmiany w kryteriach diagnostycznych, wzrost świadomości i większy dostęp do usług, zachęty finansowe oraz zmiany w metodologii epidemiologicznej i procedurach raportowania. Po pierwsze, kryteria diagnostyczne autyzmu zmieniły się znacząco w ciągu ostatnich 20 lat. Podręcznik diagnostyczny i statystyczny zaburzeń psychicznych (DSM) jest podręcznikiem dla psychiatrii i psychologii. Obecnie przechodzi piątą rewizję. Z każdą rewizją granice diagnostyczne są modyfikowane, a kryteria dostosowywane w celu odzwierciedlenia nowych badań naukowych (i wpływów kulturowych). Ponieważ krajobraz autyzmu stale się zmienia, zmienia się także dziedzina psychiatrii i psychologii w ogóle, co znajduje odzwierciedlenie w DSM. Na przykład w pierwszym wydaniu DSM homoseksualizm został wymieniony jako zaburzenie psychiczne. Na szczęście postępy w badaniach i świadomości kulturowej zostały uwzględnione w procesie rewizji DSM, a homoseksualizm został usunięty z podręcznika w 1974 roku. W procesie rewizji DSM wprowadzono istotne zmiany w kryteriach diagnostycznych autyzmu, włączając dodanie dwóch dodatkowych podtypów wszechobecnego rozwoju rozwojowego. Zaburzenia: zespół Aspergera i całościowe zaburzenie rozwoju – nie określone inaczej (PPD-NOS). Włączenie tych dodatkowych podtypów wiązało się z rozluźnieniem kryteriów diagnostycznych. Oznaczało to, że więcej osób mogło spełnić kryteria diagnostyczne ASD, gdy zmiany te miały miejsce w 1987 r. wraz z opracowaniem DSM-III-R i ponownie w 1994 r. wraz z DSM-IV. Dlatego też poprzednie wskaźniki chorobowości uwzględniały jedynie to, co obecnie można by sklasyfikować jako zaburzenie autystyczne, podczas gdy obecne wskaźniki chorobowości wynoszące 1 na 110 obejmują wszystkie trzy diagnozy ze spektrum autyzmu. Autor książki Unstrange Minds: Remapping the World of Autism z 2007 r., Roy Grinker, sugeruje, że zmiany wprowadzone w kryteriach diagnostycznych mogą odpowiadać za 50–75% wzrostu wskaźników rozpowszechnienia. Drugim czynnikiem wpływającym na zmiany wskaźników rozpowszechnienia jest ogromny wzrost świadomości na temat autyzmu. Ten wzrost świadomości pozwala na lepszą identyfikację dzieci, które wcześniej mogły zostać przeoczone i niezdiagnozowane. Większa świadomość zmniejsza także piętno posiadania niepełnosprawnego dziecka, co pozwala rodzinom na otwarte poszukiwanie usług i angażowanie się w systemy leczenia i edukacji. Większa świadomość oznacza także większą świadomość profesjonalistów. W miarę jak profesjonaliści stają się coraz bardziej ekspertami w rozpoznawaniu autyzmu, dzieci można wcześniej diagnozować i wcześniej włączać je do programów terapeutycznych i edukacyjnych. Im więcej dzieci zapisanych do placówek, tym więcej dzieci zostanie objętych opieką i pomocą. Oznacza to jednak również, że w trakcie badania chorobowości można policzyć więcej dzieci. Wraz ze wzrostem świadomości na temat autyzmu rosną także możliwości leczenia. Wiele z tych możliwości leczenia jest kosztownych, ale czasami mogą być pokryte finansowo przez system szkolnictwa, a w niektórych przypadkach przez ubezpieczenie. Aby jednak otrzymać rekompensatę finansową za leczenie, konieczne jest zdiagnozowanie autyzmu. Jak podaje Grinker w swojej książce, może to mieć kluczowe znaczenie dla niektórych rodzin i specjalistów. Przytacza przykład pewnej profesjonalistki, która żartobliwie, ale kryjąca się za prawdą, stwierdziła, że nazwałaby dziecko zebrą, gdyby tego wymagało zapewnienie mu usług. Wreszcie zmiany w metodach określania i oceny liczby dzieci z rozpoznaniem autyzmu mogą również przyczynić się do wzrostu wskaźników rozpowszechnienia dzieci z autyzmem. Wiele najnowszych badań, w tym raport Kalifornijskiego Departamentu Niepełnosprawności Rozwojowej, wykorzystuje informacje na temat dzieci uczęszczających do danego programu, czy to do specjalnego systemu edukacji, czy do ośrodka regionalnego. Aby móc zidentyfikować u dziecka konkretne zaburzenie, należy je najpierw wpisać na kategoryczną listę rozpoznań programu. Przed 1991 rokiem autyzm nie był wymieniany jako osobna kategoria diagnostyczna w amerykańskim systemie edukacji specjalnej. Oczywiście zaburzenie nie mogłoby zostać zaliczone, jeśli nie zostało wymienione jako możliwa jednostka. Sposób, w jaki prowadzone są badania wskaźników rozpowszechnienia, może zatem mieć ogromny wpływ na obserwowane wskaźniki występowania zaburzenia. Tylko w przypadku zastosowania podobnych metod można dokonać naprawdę dokładnych porównań. Istnieje kilka czynników obalających pogląd, że istnieje epidemia autyzmu, w tym zmiany w kryteriach diagnostycznych, większa świadomość oraz zmiany w raportowaniu epidemiologicznym i metodologii. Jednakże czynniki te najprawdopodobniej nie wyjaśniają całkowitego wzrostu wskaźników rozpowszechnienia, jaki odnotowano. Częstość występowania autyzmu może w pewnym stopniu rosnąć, choć nie na poziomie epidemii. Podsumowując, wydaje się, że istnieje pewna miara stałego wzrostu wskaźnika autyzmu. Co więcej, pomimo wyraźnych dowodów na przyczynową rolę genetyczną, nie ma określonej, ostatecznej ścieżki przyczynowej ani mechanizmu zidentyfikowanego dla wszystkich przypadków autyzmu. Geny nie działają w próżni, a szacunki dotyczące odziedziczalności sugerują, że w autyzmie występują jeszcze niezidentyfikowane czynniki środowiskowe. To rekwizyty na scenie autyzmu, które wyraźnie przygotowują scenę dla ciągłych kontrowersji na temat przyczyn autyzmu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *