ASHA : Vincent van Gogh (1853–1890)

https://www.remigiuszkurczab.pl/aspergeraut.php

Jako dziecko nie tylko jego brat i siostry byli dla niego obcymi, ale on sam był obcym. (Elizabeth van Gogh)

Po Michale Aniole zasugerowano kilku innych artystów jako możliwych Aspergera, na przykład Vassily Kandinski, Maurice Utrillo i L.S. Lowry’ego. Profil Andy’ego Warhola, który jest szczególnie prawdopodobny, zostanie podany później . Chociaż osiągnięcie jakichkolwiek ostatecznych wniosków może być niemożliwe, szczególnie trudno jest powstrzymać się od omówienia przypadku Vincenta van Gogha. Podobnie jak obrazy współczesnego mu Paula Cézanne’a, jego obrazy, których praktycznie nie można było sprzedać za jego życia, osiągają obecnie astronomiczne ceny. Jego tragiczne popadnięcie w szaleństwo nigdy nie zostało do końca wyjaśnione, choć jego nieszczęśliwe życie było tematem wielu biografii. Był człowiekiem, którego konflikty psychologiczne wkradły się we wszystkie aspekty jego rozwoju i którego pozytywne wykorzystanie było niezbędne do jego triumfu jako artysty. Jego wpływ na współczesne malarstwo był ogromny. Wielebny Theodorus van Gogh i Anna Cornelia Carbentus pobrali się w 1851 roku. Ich pierwsze dziecko zmarło zaraz po urodzeniu. Ich drugi, przyszły malarz, urodził się 30 marca 1853 roku i przyjął ochrzczenie Vincenta Willema. Ich pozostałymi dziećmi były Anna w 1855 r., Teodor w 1857 r., Elżbieta w 1859 r., Wilhelmina w 1862 r. i wreszcie Korneliusz w 1867 r. Z rodzeństwa to Theo odegrał główną rolę w życiu Vincenta, Wilhelmina bardzo niewielką, pozostali prawie żaden. Dwa lata przed ślubem pastor van Gogh został powołany do skromnego życia w Zundert, dużej wiosce w Brabancji Północnej, otoczonej przygnębiającymi krajobrazami. Rodzice byli przyzwyczajeni do życia pełnego wyrzeczeń i wyrzeczeń, ale pokładali duże nadzieje w swoich synach. Ich ojciec, niewyróżniający się pastor Holenderskiego Kościoła Reformowanego, służył potrzebom małej trzódki; większość mieszkańców wsi była katolikami. Dominującym rodzicem była jego żona, inteligentna, zdeterminowana kobieta, biegła w rysowaniu i malowaniu akwarelami oraz posiadająca wiedzę z zakresu botaniki. Mówiono, że jest raczej zimna i ma „mroczną naturę”. Wychowała się w Hadze, gdzie jej ojciec był introligatorem. Dziadek Wincentego ze strony ojca był prominentnym obywatelem Bredy: był starszym duchownym w Kościele, ale z jego sześciu synów jedynie Teodor, ojciec Wincentego, poszedł za jego przykładem; trzech pozostałych zostało handlarzami dziełami sztuki, kolejny admirałem, a ostatni urzędnikiem państwowym. Miał też dwie córki, obie poślubiły starszych oficerów armii. Niewiele wiemy o dzieciństwie Vincenta. Jeden z byłych służących w gospodarstwie domowym powiedział, że nigdy nie zachowywał się jak dziecko; wspominał swoje dzieciństwo jako ponure, zimne i sterylne. Upodobnił się do matki z wyglądu, a może i osobowości. Był niezwykle poważny, poważny i bez uśmiechu, cichy i ponury, brzydki i nieokrzesany. Nie prowadził życia towarzyskiego, ale wędrował samotnie. Jego siostra Wilhelmina tak opisała jego młodzieńczy wygląd:

Raczej szeroki niż wysoki, z lekko wygiętymi plecami wskutek złego nawyku opuszczania głowy do przodu, z rudawymi włosami krótko obciętymi pod słomką, która przesłaniała jego niezwykłą twarz: wcale nie była to twarz chłopca. Jego czoło było już lekko zmarszczone, brwi ściągnięte w głębokim zamyśleniu na szerokim czole, oczy małe i głęboko osadzone, czasem niebieskie, innym razem zielone, w zależności od zmieniającego się wyrazu twarzy. Pomimo tego nieatrakcyjnego, niezręcznego wyglądu, było coś niezwykłego w jego niepowtarzalnym wyrazie wewnętrznej głębi. (Erpel 1965)

Po okresie nauki w wiejskiej szkole van Gogh został wysłany do małej szkoły z internatem w Zevenberg, dziewiętnaście mil od Zundert, gdzie nauczyciel uczył francuskiego, angielskiego, niemieckiego, matematyki i nauk społecznych. Będąc przywiązanym do rodziny, był smutny, że się z nią rozstał. Po dwóch latach został przeniesiony do podobnej placówki w Tilburn, gdzie przebywał przez osiemnaście miesięcy. Jego formalna edukacja zakończyła się nagle w marcu 1868 roku, gdy miał piętnaście lat i przez następne piętnaście miesięcy przebywał w domu. Po naradzie rodzinnej został wysłany pod koniec lipca 1869 roku do Hagi, aby uczyć się handlu dziełami sztuki w kancelarii Goupil et Fils, w której wspólnikiem był jeden z jego wujów. Wiemy, że jego matka załatwiła mu zakwaterowanie u rodziny o imieniu Roos, wygodnej klasy średniej, miłej, ale nieco nudnej. Niewiele mamy informacji o tym, co robił van Gogh, poza tym, że Theodore (Theo), młodszy o cztery lata od niego, przybył do zostań i obaj bracia złożyli ślub przyjaźni. Wyraźna i przejmująca korespondencja między nimi jest bogatym źródłem informacji o późniejszym życiu van Gogha i jego celach estetycznych. Następnie van Gogh został przeniesiony do londyńskiego oddziału Goupil, mając doskonałe referencje; nie ma wątpliwości, że jako stażysta handlarz dziełami sztuki odniósł sukces. Wydaje się, że pierwsze kilka miesięcy roku, który spędził w Londynie, było najszczęśliwszymi w jego życiu. Kiedy firma zapewniła mu podwyżkę, mógł pomóc rodzicom, przesyłając trochę pieniędzy do domu. Zakwaterował w Kennington i codziennie chodził do i z biura. Jego gospodyni, wdowa po duchownym, miała córkę Urszulę, która służyła przy stole. Van Gogh zakochał się w niej i zaproponował małżeństwo. Był zszokowany, gdy powiedziano mu, że potajemnie była zaręczona z innym mężczyzną, który wszedł na pokład przed przybyciem van Gogha. Popadł w rozpacz, stracił zainteresowanie pracą i zaczął czytać Biblię. Kiedy zaczął zachowywać się niegrzecznie wobec klientów, został przeniesiony do paryskiego oddziału Goupil’s, gdzie wuj mógł go mieć na oku. Jednak jego zachowanie było na tyle nie do zaakceptowania, że w kwietniu 1876 roku poproszono go o opuszczenie firmy. W międzyczasie ojciec van Gogha został przeniesiony do Etten, wciąż znajdującego się w Brabancji, i tak więc rodzina tam mieszkała. Vincent powiedział rodzicom, że odwrócił się od handlu; teraz chciał uczyć i zostać świeckim kaznodzieją. Wkrótce znalazł posadę w małej prywatnej szkole prowadzonej przez pedantycznego pastora metodystów nazwiskiem Stokes w angielskim nadmorskim miasteczku Ramsgate w hrabstwie Kent. Dało mu to szansę na doskonalenie języka angielskiego. Zawsze świetny piechur, pewnego weekendu wybrał się pieszo do Londynu, na znaczną odległość. Lubił spacerować nocą, zwłaszcza gdy był przygnębiony. Kiedy Stokes przeniósł swoją szkołę do Isleworth, położonego dalej w górę Tamizy, van Gogh otrzymał możliwość głoszenia kazań w pobliskich kaplicach. Jego szczerość była widoczna, ale jego mowa była urywana, głos głęboki i melancholijny, niezręczne używanie języka i słaba wymowa. Kiedy Stokes poprosił go, aby zbierał czesne od rodziców, których na nie nie było stać, zrezygnował ze szkoły i wrócił do Holandii. Znów odbyła się narada rodzinna, w wyniku której znaleziono dla niego posadę urzędnika w księgarni w Dordrechcie. Chociaż nie miał zielonego pojęcia o handlu książkami, był uprzejmy w stosunku do klientów. Kiedy nie był zajęty innymi sprawami, spędzał czas na tłumaczeniu Nowego Testamentu z Biblii z tekstu niderlandzkiego na angielski, francuski i niemiecki. Coraz bardziej odczuwał silne powołanie zakonne. Aby zostać pastorem, podobnie jak jego ojciec, musiał studiować teologię na uniwersytecie, co wymagało pewnej znajomości łaciny i greki. Pomocy podjął się jeden z wujków, organizując prywatne lekcje w Amsterdamie. Po dobrym początku w nauce języków starożytnych van Gogh wpadł w obsesję na punkcie idei, że jego powołaniem jest głoszenie Ewangelii ubogim. Nastąpiła więc kolejna zmiana planów i rozpoczął naukę w szkole dla misjonarzy w Brukseli, gdzie nie była wymagana znajomość klasyki. Jego wychowawca donosił o powtarzających się epizodach samobiczowania, a na jego twarzy malował się nieopisany smutek i rozpacz. Kiedy skończył się jego okres próbny w szkole, komisja ds. ewangelizacji stwierdziła, że nie nadaje się do pracy misjonarskiej. Mówiono, że brakuje mu pokory i niezbyt dobrze radzi sobie z wystąpieniami publicznymi, co w szkole uważano za niezbędną misjonarzowi. Van Gogh był zdruzgotany porażką w swoich planach. Chociaż nie miał kwalifikacji, nadal mógł działać jako świecki ewangelista. W południowo-zachodniej Belgii, niedaleko Mons, Borinage, znajdowało się zagłębie węglowe, przypominające trochę ponury świat, o którym pisał Emile Zola w Germinal. Spędził dwadzieścia dwa miesiące w tym czarnym kraju, czytając Biblię i odwiedzając chorych. Ubierał się jak włóczęga i żył na głodowej diecie; w jego osobowości była silna tendencja masochistyczna. Będąc pod wrażeniem jego gorliwości, komitet szkoły misjonarskiej ustąpił i otrzymał tymczasowe stanowisko w pobliskim Wasmes. Chociaż w żadnym momencie swojego życia nie dał po sobie poznać, że chce angażować się w ówczesne ruchy socjalistyczne, komitet ewangelizacyjny zaczął odnosić wrażenie, że za bardzo utożsamia się z uciskanymi górnikami i ich rodzinami. Chwaląc jego oddanie i poświęcenie w opiece nad chorymi i rannymi, uznali, że jest on kaznodzieją na tyle obojętnym, że całkowicie uniemożliwia pełnienie głównej funkcji ewangelisty. W międzyczasie van Gogh wytrwale rysował węglem przedstawiającym górników, chłopów i innych robotników. Wydaje się, że to właśnie w tym momencie, w wieku dwudziestu dziewięciu lat, zaczął rozważać możliwość powołania się do sztuki i uczynienia z tego „środka, za pomocą którego mógłby przynieść ludzkości pocieszenie”. „Nie potrafię wyrazić, jak bardzo się cieszę, że znów zająłem się rysowaniem” – napisał do Theo. „Odzyskałem równowagę psychiczną i z dnia na dzień moja energia wzrasta” (van Gogh 1988). W czasie pobytu u Goupila Van Gogh widział wiele pierwszorzędnych obrazów i innych dzieł sztuki. Jednak choć nauczył się czegoś z książek, brakowało mu praktycznego wykształcenia, jakiego potrzebuje artysta. Aby znaleźć lepsze warunki pracy, przeniósł się na sześć miesięcy do Brukseli, gdzie jego brat Theo po ukończeniu college’u rozpoczął pracę w brukselskiej filii Goupil’s. Van Gogh znalazł doświadczonego malarza, który chciał dać mu lekcje patrzenia z perspektywy. Ubiegał się także o miejsce w Académie des Beaux Arts, co umożliwiłoby mu bezpłatne uczęszczanie na zajęcia życiowe; czy kiedykolwiek to zrobił, nie jest pewne. W kwietniu 1881 roku van Gogh zdecydował się wrócić do Etten i spędzić Wielkanoc z rodziną, gdzie w domu nadal dominowała jego matka. Chociaż jego ponowne pojawienie się przyjęto z pewną konsternacją, cieszył się, że znów jest w domu. Z jego sióstr tylko najmłodsza Wilhelmina była gotowa pozować dla niego. Do tej pory tworzył rysunki w wielkim tempie, ale nie zaczął jeszcze malować. Zamieszkała tu niedawno owdowiała kuzynka Kee z Amsterdamu z czteroletnim synem. Van Gogh zakochał się w niej i zaproponował małżeństwo, ale został szybko odrzucony. Znów poczuł się zdruzgotany. Nie chciała się z nim spotkać, gdy ścigał ją do Amsterdamu, ale on nigdy jej nie zapomniał. W sierpniu 1882 roku van Gogh poczuł, że jego umiejętności rysunkowe rozwinęły się na tyle, że mógł zacząć malować olejami. Antoine Mauve, kuzyn z małżeństwa i uznany malarz w Hadze, zgodził się wtajemniczyć go w tajemnice palety. Mauve był temperamentny, ale dodał van Goghowi zachęty. Kiedy van Goghowi zabrakło pieniędzy, wrócił do Etten, ale potem pokłócił się z ojcem i wrócił do Hagi, coraz bardziej zdeterminowany, by udowodnić, że jest malarzem. Próbował akwareli, ale na tym etapie inspiracją był dla niego rysunek. Aby zarobić na życie, próbował tworzyć rysunki, które sprzedawały się w ilustrowanych gazetach. Jak zwykle pomocny był jego brat Theo; taktownie regularnie wysyłał van Goghowi pieniądze za pośrednictwem ich ojca, co czyniło je bardziej akceptowalnymi. W swoich listach do Theo van Gogh opowiedział o swoim spotkaniu z serdeczną prostytutką, co najwyraźniej było jego pierwszym takim doświadczeniem. Następną kobietą w jego życiu była starsza o trzy lata Clasina Maria Hoornik, którą poznał przypadkowo w 1882 roku. Była alkoholiczką, która, podobnie jak jej matka, uzupełniała swoje zarobki jako sprzątaczka prostytucją. Miała pięcioletnią córkę i była w ciąży. Dzielił swój pokój z Sien, jak ją nazywał, i jej młodą córką. Były to dodatkowy wydatek, ale przynajmniej miał chętne modelki. Jego pierwsze większe zdjęcia z tego okresu w stolicy przedstawiają Sien. W jakiś sposób ta nieodpowiednia kobieta dodała mu pewności siebie. Był jej oddany i zaczął mówić o małżeństwie. Następnie van Gogh przebywał w szpitalu z powodu rzeżączki, podczas gdy Sien urodziła chłopca. Po wyzdrowieniu z depresji poporodowej zaczęła się z nim kłócić. W połowie września 1883 roku van Gogh i Sien rozstali się emocjonalnie, kiedy van Gogh udał się do Drenthe, odległego regionu wrzosowisk na północy Holandii. Pozorny krajobraz, poprzecinany jedynie kanałami, zaczął przyciągać artystów. Podobały mu się cztery deszczowe miesiące, które tam spędził, zanim wrócił na Boże Narodzenie do domu rodzinnego, znajdującego się obecnie w pobliżu miejscowości Nuenen. Z ojcem doszło do zwykłej kłótni. Uzgodnił z bratem, że w zamian za całą twórczość artystyczną Theo będzie mu wypłacał miesięczne kieszonkowe w wysokości 150 franków. Pozostał w Nuenen przez dwa lata, pracując w ogromnym tempie. Kiedy jego matka przeprowadziła się do Bredy w 1886 roku, po śmierci męża, zabrała ze sobą 60 jego obrazów na blejtramach, 150 luźnych płócien, 90 rysunków piórem i duża liczba rysunków kredkami. Niestety, w opakowaniach, w których je przechowywano, znalazła ślady korników i wiele z nich wyrzuciła. Mimo to zachowało się 225 rysunków, 25 akwareli i 185 olejów, w większości o charakterze mrocznym i ponurym. Jednym z nich było jego pierwsze arcydzieło, „Jedzący ziemniaki”. W listopadzie 1885 van Gogh przeprowadził się do Antwerpii i rozpoczął studia na Akademii Sztuk Pięknych. Na Zachód właśnie zaczęły przybywać japońskie drzeworyty. Grafiki te pozostawały pod wpływem większości pierwszej fali współczesnych malarzy, ale w przypadku van Gogha wpływ ten był szczególnie silny. Mógł także studiować arcydzieła Rubensa i dowiedzieć się, jak lepiej wykorzystać kolor. Celem van Gogha było jednak dołączenie do pracującego w Paryżu brata Theo, dlatego po trzech miesiącach opuścił ojczyznę i przeniósł się do Francji, gdzie miał spędzić resztę życia. W Paryżu van Gogh nie tylko zamieszkał z bratem, ale zaczął wykorzystywać swoje małe mieszkanie jako warsztat; w konsekwencji przenieśli się do znacznie większego na Montmartre. Tam poznał malarzy impresjonistów, m.in. Edouarda Degasa, Paula Gauguina, Georgesa Seurata i Henriego de Toulouse-Lautreca. Najważniejszym kontaktem artystycznym był jednak Camille Pissarro, który podzielił się swoim podziwem dla Jean-Francois Milleta, „malarza chłopskiego”. Van Gogh poszedł za jego przykładem, malując i rysując robotników przy pracy. W przeciwieństwie do ciemnych, ponurych dzieł z okresu holenderskiego, jego obrazy stały się jasne i kolorowe. Po śmierci van Gogha Pissarro powiedział: „Zawsze wiedziałem, że albo przewyższy nas wszystkich, albo skończy jako szaleniec”. Nigdy nie myślałem, że zrobi jedno i drugie”. Historia niestabilności psychicznej i deprywacji fizycznej Van Gogha nadała mu wąskie, udręczone spojrzenie. Ci, którzy znali go w tym czasie, pamiętali oczywiście rude włosy, szorstkie wąsy, kozią bródkę i sokole oko. Opisywali jego żywiołowe gesty i gwałtowny krok, wskazujące na niezdarność motoryczną. W przemówieniu miał być gwałtowny, ale nie kłótliwy. Mówił o czymś bez przerwy, po czym zatrzymywał się i spoglądał przez ramię, sycząc przez zęby. Zaczął dużo pić, zarówno wino, jak i, co bardziej złowieszcze, absynt. Od jakiegoś czasu myślał o opuszczeniu miasta i przeprowadzce gdzieś dalej na południe, gdzie życie byłoby tańsze i znacznie mniej stresujące. Wyruszył z charakterystyczną dla siebie nagłością pod koniec lutego 1888 roku. Chcąc udać się do Marsylii, wysiadł z pociągu w prowansalskim miasteczku Arles. Właśnie spadły obfite opady śniegu. Płaski krajobraz przypomniał mu o ojczyźnie i osiedlił się. Namalował wiele scen wiejskich, zwłaszcza kwitnących sadów, a także scen miejskich, zwłaszcza kawiarni. W ciągu roku pobytu w Arles namalował także 46 portretów 23 różnych osób, w tym kilka autoportretów. Sugerowano, że to właśnie dlatego, że porzucił wszelkie myśli o kobietach, małżeństwie i rodzinie, był w stanie stworzyć tak ogromną liczbę dzieł sztuki w ciągu ostatnich dwóch i pół roku swojego życia. Jego zdrowie, które w Paryżu pogarszało się, zaczęło się poprawiać, chociaż nadal dużo pił i palił. Van Gogh planował założyć kolonię innych artystów w Arles, z dala od klik i kliki paryskiego świata sztuki. Kiedy usłyszał, że Gauguin jest chory i bez środków do życia, namawiał go, aby dołączył do niego w Arles. Gauguin tak zrobił i przez krótki czas obaj malarze mieszkali razem. Istnieją oznaki, że ich związek był częściowo homoseksualny, a van Gogh był słabszym. Zachowanie Van Gogha szybko zmieniło się z przymiłej służalczości w nastrojową irytację, przerywaną napadami gwałtownej złości. Pokłócili się fatalnie, po czym Gauguin zagroził odejściem. Boże Narodzenie było często czasem kryzysu dla van Gogha. Okazał pierwsze oznaki szaleństwa, które pogorszyły się, gdy Theo ogłosił, że jest zaręczony. Mamy jedynie relację Gauguina z tego, co wydarzyło się wieczorem 23 grudnia 1888 roku, kiedy van Gogh wziął brzytwę i ciął płatek lewego ucha, przecinając naczynie krwionośne. Owinął płatek ucha i dał znanej mu prostytutce. Gauguin spełnił swoją groźbę powrotu do Paryża, pozostawiając van Gogha na powrót do zdrowia po kontuzji, którą sam sobie spowodował. Młodszy lekarz szpitalny, który go leczył, pomyślał, że jest nadmiernie podekscytowany, ale za kilka dni znów będzie sobą. Dwa miesiące później van Gogh zaczął wykazywać oznaki paranoi; miejscowa ludność myślała, że oszalał, więc policja zabrała go do szpitala w Arles. Stamtąd został przeniesiony do prywatnego szpitala psychiatrycznego w St. Remy; diagnoza brzmiała: ostra mania z rzadkimi napadami padaczkowymi, leczenie hydropatią, co oznaczało po prostu leżenie w wannie przez dwie godziny dwa razy w tygodniu. Doszło do niebezpiecznych wybuchów przemocy, ale wydawało się, że wraca do zdrowia. Mógł kontynuować malowanie i pozwolono mu to robić pod eskortą. Z tego okresu pochodzą niektóre z jego najwspanialszych obrazów. Na polecenie Pissarro, który kiedyś pracował w Auvers-sur-Oise, na północny zachód od Paryża, van Gogh przyjechał, aby spędzić ostatnie miesiące swojego życia w tym atrakcyjnym miasteczku. Pissarro znał tamtejszego lekarza homeopatę, Paula Gacheta, który praktykował głównie w Paryżu, ale mieszkał w Auvers, gdzie jego dom był pełen obrazów, oprawione i nieoprawione. Gachet, będący malarzem amatorem, był jednym z nielicznych mecenasów impresjonistów. W medycynie specjalizował się w chorobach psychicznych i wydawało się, że będzie w stanie pomóc van Goghowi. I tak 16 maja 1889 roku van Gogh opuścił azyl i udał się najpierw do Paryża, gdzie przebywał z Theo, obecnie żonatym, z małym synkiem o imieniu Vincent. Ich mieszkanie było pełne jego obrazów: Zjadacze ziemniaków na honorowym miejscu w jadalni, Kwitnące sady w sypialni oraz Krajobraz z Arles i Nocny widok na Rodan w salonie. Odwiedzali stare miejsca, a pięć dni później van Gogh zgodnie z ustaleniami udał się do Auvers. Gachet był pochodzenia flamandzkiego i van Gogh dobrze się z nim dogadywał. Jego diagnoza brzmiała: „zatrucie terpentyną i zbyt dużo słońca”. Jednak van Gogha niepokoił fakt, że byli do siebie bardzo podobni, zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Napisał do Theo: „on jest bardziej chory niż ja”. Zawsze wspaniały pracownik, van Gogh stworzył 70 olejów i 30 rysunków w ciągu siedemdziesięciu dni spędzonych w Auvers. Podczas ostatniego lata, pod wpływem przytłaczającej depresji, malował ogromne połacie pszenicy pod niespokojnym niebem. Tymczasem w Paryżu i gdzie indziej twórczość van Gogha zaczęła przyciągać uwagę. Na początku lipca został zaproszony do Paryża, aby dołączyć do spotkania starych przyjaciół i zjeść lunch z Toulouse-Lautrecem w mieszkaniu Theo. Theo był w złym stanie zdrowia i miał problemy finansowe; handel dziełami sztuki podupadał, a jego pracodawcy sprzeciwiali się sposobowi, w jaki tak związał się z impresjonistami, na których obrazy był niewielki rynek. Van Gogh wrócił do Auvers w zaburzonym stanie umysłu. Ukończył ostatni obraz, Wrony nad polem pszenicy, przedstawiający miotane burzą pole kukurydzy, z którego wylatuje złowieszczy stado wron. Następnie wieczorem 27 lipca 1890 roku pożyczył rewolwer, mówiąc, że zamierza przestraszyć wrony, ale zamiast tego strzelił sobie w klatkę piersiową, niezdarnie, ale śmiertelnie. Wezwano lekarzy, ale wydobycie kuli okazało się niemożliwe. Powiedział im, aby nie próbowali ratować jego życia, ponieważ „smutek będzie trwał wiecznie”. Theo pospieszył z Paryża na czas, aby zobaczyć, jak jego brat umiera wczesnym rankiem 28 lipca w wieku czterdziestu siedmiu lat. Theo nigdy nie otrząsnął się z szoku po śmierci brata; Gauguin i Pissarowere byli przekonani, że jest obłąkany. Zmarł 25 stycznia 1891 roku, niecałe sześć miesięcy po swoim bracie, w wieku trzydziestu trzech lat. Korneliusz wyemigrował do Republiki Południowej Afryki, by tam umrzeć, również w wieku trzydziestu trzech lat, prawdopodobnie z własnej ręki. Wilhelmina, jedyna siostra współczująca van Goghowi, zapadła na obezwładniającą psychozę i przebywała w domu psychiatrycznym aż do swojej śmierci w 1941 roku w wieku siedemdziesięciu dziewięciu lat. Jednak matka van Gogha, Anna, dożyła energicznej starości i przeżyła wszystkich swoich trzech synów, umierając w 1907 roku w wieku osiemdziesięciu sześciu lat. Dokładny charakter ostatniej choroby van Gogha jest niepewny. Wskazówki można szukać w jego późniejszych obrazach. Na przykład niektóre z jego późniejszych autoportretów przedstawiają rozszerzoną prawą źrenicę, co wskazuje na jaskrę, co potwierdzają kolorowe aureole wokół świateł, które przedstawiał w scenach ulicznych. Gwiazdy w jego Gwiaździstej nocy przypominają te widziane w napadach epilepsji. Przez całe życie van Gogh cierpiał na „napady omdlenia”. Sugerowano padaczkę skroniową, podobnie jak zatrucie naparstnicy stosowanej w leczeniu padaczki. Był także stałym konsumentem absyntu, który może powodować drgawki typu epileptycznego i ataki delirium. Następują one jednak w wyniku odstawienia absyntu; prawdopodobnie nie było to dla niego dostępne w ośrodku dla uchodźców, a jednak do poważniejszych ataków doszło, gdy był poza nim. Inne sugerowane diagnozy obejmowały guz mózgu i niedobór magnezu. Herschman i Lieb (1998) nie mają wątpliwości, że w wieku dorosłym cierpiał na depresję maniakalną, a według Marie Fernicola Pennanen (1995) najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem różnorodnych objawów jego ostatniej choroby jest to, że towarzyszyły jej epizody depresji. delirium spowodowane nadużywaniem substancji psychoaktywnych. W przypadku kilkorga rodzeństwa zaburzenia osobowości sugerują, że w grę wchodził czynnik genetyczny, prawdopodobnie pochodzący od matki, dominującego rodzica, z jej zimną, mroczną naturą. Według Temple Grandin (1988) van Gogh wykazywał wyraźne oznaki zespołu Aspergera, zwłaszcza we wcześniejszych latach; dowody na to podano powyżej. Fakt, że związał się emocjonalnie z kilkoma kobietami, nie wyklucza możliwości wystąpienia pewnego stopnia autyzmu, podobnie jak jego bliski związek z bratem Theo, który również cierpiał na nawracające depresje i pod koniec życia popadł w psychozę. W listach do Theo Vincent napisał:

Korzeń zła tkwi w samej konstytucji, w fatalnym osłabianiu rodzin z pokolenia na pokolenie… Korzeń zła leży tam, na który nie ma lekarstwa, ani w jednym, ani w drugim. [Nasza nerwica]… to także dziedzictwo fatalne, gdyż w cywilizacji słabość narasta z pokolenia na pokolenie. Jeśli chcemy zmierzyć się z prawdziwą prawdą o naszej konstytucji, musimy przyznać, że należymy do grona osób cierpiących na nerwicę, która ma swoje korzenie już w przeszłości. (van Gogha 1988)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *